Ostatnie tygodnie nie należą do tych najlepszych. Mnóstwo rzeczy na głowie, problemy… decyzje. Wszystko to spowiło moje życie jak gęsta mgła i tak w niej trwam...
Psychicznie trudno mi to wszystko samej unieść, samej rozwiązać, samej sobie przetłumaczyć....
Okazało się jednak, że ten spacer był mi naprawdę potrzebny. Z aparatem w ręku oderwałam się od rzeczywistości w jednej chwili. Rozmawiałam też w sercu z Jezusem, wewnętrznie tak zmęczona... Poraz kolejny dziś zrozumiałam, że tylko ON i tylko z NIM.
Uklęknęłam dziś przy kratkach konfesjonału, a On mnie umocnił w Komunii Świętej.
Choć nie wiem dalej jakie decyzje mam podjąć, choć nie wiem, jak kolejne dni, miesiące będą wyglądać.. to wiem, że jest przy mnie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz