Moje życie nabrało niesamowitego
tempa od kilku miesięcy. Tak niewiele czasu mam dla siebie. Raczej
nie mam go wcale.
Stres...
Zauważyłam, że nie ma chwili abym
się nie stresowała. Nawet podczas snu.... Budzę się i czuję się
do granic spięta, i czuję wtedy, w jednej chwili (na nowo) napływ
obaw, czarnych jak smoła myśli... często przeradzających się w
strach, co paraliżuje... Zauważyłam, że ciągle się boję.
Mam poczucie, że balansuję na
krawędzi mojej wytrzymałości... a wtedy myślę.... że
krótka to droga do nieba... to chwila... i że tam, tam będę
szczęśliwa... tam nie będę się bać.. tam... nie będę już
płakać.... jak teraz........... jak teraz.
Boże... zmiłuj się nade mną... Boże
zmiłuj się nad tymi co mnie prześladują...